poniedziałek, 29 listopada 2010

The Cinnamon Shops - Bruno Schulz

 The Cinnamon Shops - Bruno Schulz
 illusttations 

  
On Saturday afternoons, I would go with Mother for a stroll. From the duskiness of the hallway, we stepped at once into the sunbath of the day. Passers-by, wading in gold, were squinting in the glare as if their eyes were glued with honey; and their drawn-back upper lips bared their teeth and gums. And everyone wading through that golden day wore the same grimace in its scorching heat, as if the sun had bestowed upon all of its disciples the same mask, a golden mask of a solar cult. And everyone walking along the streets that day, young and old, every man, woman and child, met and passed by, hailing one another with that mask as they went, gold paint daubed thickly on their faces—they grinned to each other that bacchanalian grimace, a barbarian mask of pagan worship.
The market square was empty, and yellow in the heat, swept clean by hot breezes, like a biblical desert. Thorny acacias, springing up from the emptiness of the yellow square, frothed above it with their shining foliage, bouquets of graciously gesturing green filigrees—like trees on old tapestries. Theatrically twirling their crowns, those trees seemed to be stirring up a gale, so that they might show off by their pompous gesticulations the courtliness of the leafy fans of their silvered abdomens, like noblemen’s fox furs. The old houses, burnished by the winds of many days, were tinged with reflexes of the vast atmosphere, echoes and reminiscences of hues scattered to the furthest reaches of the coloured weather. It seemed that whole generations of summer days (like patient stucco workers scrubbing the mouldy plaster from old façades) had worn away a fallacious varnish, eliciting more distinctly day by day the houses’ true aspects, a physiognomy of the fortunes and the life that formed them from within. The windows went to sleep now, blinded by the radiance of the empty square; the balconies confessed their emptiness to the sky; open hallways were fragrant with coolness and wine.


W sobotnie popołudnia wychodziłem z matką na spacer. Z półmroku sieni wstępowało się od razu w słoneczną kąpiel dnia. Przechodnie, brodząc w złocie, mieli oczy zmrużone od żaru, jakby zalepione miodem, a podciągnięta górna warga odsłaniała im dziąsła i zęby. I wszyscy brodzący w tym dniu złocistym mieli ów grymas skwaru, jak gdyby słońce nałożyło swym wyznawcom jedną i tę samą maskę - złotą maskę bractwa słonecznego; i wszyscy, którzy szli dziś ulicami, spotykali się, mijali, starcy i młodzi, dzieci i kobiety, pozdrawiali się w przejściu tą maską, namalowaną grubą, złotą farbą na twarzy, szczerzyli do siebie ten grymas bakchiczny - barbarzyńską maskę kultu pogańskiego. Rynek był pusty i żółty od żaru, wymieciony z kurzu gorącymi wiatrami, jak biblijna pustynia. Cierniste akacje, wyrosłe z pustki żółtego placu, kipiały nad nim jasnym listowiem, bukietami szlachetnie uczłonkowanych filigranów zielonych, jak drzewa na starych gobelinach. Zdawało się, że te drzewa afektują wicher, wzburzając teatralnie swe korony, ażeby w patetycznych przegięciach ukazać wytwomość wachlarzy listnych o srebrzystym podbrzuszu, jak futra szlachetnych lisic. Stare domy, polerowane wiatrami wielu dni, zabawiały się refleksami wielkiej atmosfery, echami, wspomnieniami barw, rozproszonymi w głębi kolorowej pogody. Zdawało się, że całe generacje dni letnich (jak cierpliwi sztukatorzy, obijający stare fasady z pleśni tynku) obtłukiwały kłamliwą glazurę, wydobywając z dnia na dzień wyraźniej prawdziwe oblicze domów, fizjonomię losu i życia, które formowało je od wewnątrz. Teraz okna, oślepione blaskiem pustego placu, spały; balkony wyznawały niebu swą pustkę; otwarte sienie pachniały chłodem i winem.

3 komentarze:

  1. Uwielbiam Schultza, to mój ulubiony pisarz forever.

    Co do pracy - wiadomo, że jestem twoja fanką i b mi sie podoba:) Świetne jest to, że praca wystylizowana jest na stara fotografię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze Ci poszło. Kocham Schultza i brałem udział w pisaniu scenariusza do filmu biograficznego o Schulzu, więc. Jesteś super.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez szulcomanka. Dobrze trafił, że na Ciebie.

    OdpowiedzUsuń